piątek, 27 listopada 2015

Zakochani w jesieni na Gibasach

Wkładasz buty górskie, "zrzucasz z siebie miasto" i inaczej patrzysz na świat - jesteś wolny! W ten właśnie najlepszy sposób rozpoczęliśmy ostatni dzień października. Pogoda w Wadowicach raczej nie zachęcała do opuszczenia ciepłego i suchego mieszkania - gęsta mgła unosząca się ponad dachami skutecznie przysłaniała wszelkie ciepłe promyki jesiennego słońca. Ufni jednak w optymistyczną prognozę pogody wyjechaliśmy z miasta...

Ozdoby chatki na Gibasach

...i już kilka kilometrów dalej, ku naszemu zdziwieniu, słońce świeciło w najlepsze. Wadowicką mgłę pozostawiliśmy za plecami. Jechaliśmy dalej przez Mucharz, Krzeszów, aż do Ślemienia. Droga wiodła przez las, a my zostawiliśmy auto przy składzie drewna i wyruszyliśmy bez szlaku (ale nie bez celu), aby podziwiać nasz Beskid Mały.

Skład drewna w Ślemieniu

Gibasy zdobywane leśnymi drogami

Za cel obraliśmy sobie Gibasy. Szliśmy bez szlaku trochę bojąc się, że nie trafimy. Co jakiś czas napotykaliśmy rozstaje dróg, ale wybieraliśmy te, które wydawały się główniejsze. Drogą tą można dojść do szlaku niebieskiego, ale my w odpowiednim momencie skręciliśmy w lewo i krótszą trasą dotarliśmy na miejsce. Zanim to się jednak stało, natrafiliśmy na polankę. Usiedliśmy na niej na chwilę, by wygrzewać się i łapać słońce. Przez gałęzie dojrzeliśmy nasz cel - dużą polanę z kilkoma starymi chatami.

W drodze na Gibasy - tutaj skręcamy w lewo
W drodze na Gibasy - tutaj skręcamy w lewo
Gibasy widziane z oddali

Niedługo później naszym oczom ukazał się drewniany dom z pozamykanymi okiennicami. O tej porze roku wyglądał tak, jakbyśmy cofnęli się o jakieś 100 lat. Drewno, kamień, skalniak i taki niczym nie zmącony spokój...

Domek na Gibasach malowany barwami jesieni


Zegar w oknie domku na Gibasach

Kawałek dalej jest już polana. Stoi na niej jakieś pięć budynków. Właściwie to stoją cztery, a jeden się wali. W dwóch domach kręcą się ich mieszkańcy, szczeka pies, a przechodzący turyści witają się życzliwie z gospodarzem jednej z chat. Może i dociera tu prąd elektryczny, a telefony łapią zasięg, ale na szczęście nie dociera tutaj tłum i zgiełk miasta, a ludzie tu stają się inni - bliżsi sobie nawzajem i całemu stworzeniu. I tego tu właśnie szukaliśmy. Nie tylko sama polana, ale i widoki z niej były wspaniałe. Kolorowe lasy, kapliczka pod dębem, zagubione tu i ówdzie domy, przestrzeń... Serce się raduje, kiedy na to patrzymy. Ania stwierdziła, że "Pan Bóg to ma rozmach, że coś takiego stworzył!". Nie sposób jednak opisać tego wszystkiego, co widzieliśmy. Żadne słowa nie są w stanie oddać uroku tego miejsca. To trzeba przeżyć samemu, na własnej skórze.

Ścieżka na Gibasach

Chata na Gibasach

Szczekający pies - Gibasy

Siodło Gibasowe

Jesień na Gibasach

Uwiecznianie jesieni na Gibasach

Klucz znajduje się w chacie u Stacha, czyli kapliczka na Gibasach

Spędzamy dłuższą chwilę przy wspomnianej kapliczce odremontowanej dzięki forumowiczom internetowego Forum Beskidu Małego. Złote dębowe liście delikatnie szumią nad głowami z powiewem lekkiego wietrzyku.

Kapliczka na Gibasach pośród jesiennych drzew

Kapliczka na Gibasach

Kapliczna na Gibasach

Kapliczka na Gibasach - Jezus upadający pod ciężarem krzyża

Kapliczka na Gibasach w jesiennej scenerii

Wyruszamy w drogę powrotną. Przez telefon dowiadujemy się, że w Wadowicach jest 5˚C, a nam tu słońce przygrzewa prawie jak latem. Jak to dobrze być w górach! Dominik stara się uwiecznić na fotografiach fragmenty nadzwyczajnego spektaklu - słońce igra z kroplami rosy, współgra ze złotem jesieni, a Bóg reżyseruje całe to widowisko. Nie trzeba mieć na nie biletów. W tym teatrze widzem jest ten, kto potrafi patrzeć, odczuwać i słuchać uważnie odczuwając przy tym ogromną radość. Nie każdy to umie, ale każda wyprawa w takie miejsca nas tego uczy.

Jesienna rosa w górach

Jesień w górach

Piękna to i krótka wycieczka. Nieco ponad 1h drogi do góry i trochę mniej w dół. Za to jest czas by się zasiedzieć i zapomnieć pod dębem przy kapliczce... Zafascynowani jesienią gorąco polecamy taki wypad! Może teraz drzewa już zrzuciły swe złote królewskie szaty, ale za rok spektakl się z pewnością powtórzy!

2 komentarze:

  1. Jak tam ładnie! I tak blisko!
    Świetne zdjęcia, dzięki za inspirację :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I JA KIEDYŚ BYŁAM...W TAK PIĘKNY JESIENNY CZAS NA GIBASACH...W DRODZE Z ŁAMANEJ SKAŁY I P. STACHEM HERBATKĘ SOBIE PIŁAM...POZDRÓWKA I SPOTKANIA GDZIEŚ NA SZLAKU.

    OdpowiedzUsuń