Od tej wyprawy minął już jakiś czas... Wpis pojawia się dopiero teraz, ponieważ w międzyczasie przemierzaliśmy nasze ukochane Bieszczady, o których mini cykl wkrótce się pojawi. Celem tej podróży była Rabka-Zdrój, a z niej jeden z najbardziej znanych szczytów tego regionu - Luboń Wielki (1022m n.p.m.), będący najwybytniejszym w Beskidzie Wyspowym. Widoczny już z daleka, a rozpoznać go nietrudno, gdyż na szczycie góruje przekaźnik radiowo-telewizyjny. Ta wycieczka odbyła się w środku lata - 27 lipca w towarzystwie rodziny Ani. Co tam można zobaczyć i przeżyć...? Czytajcie dalej!
Od samego rana spieszyliśmy się, aby jak najwcześniej rozpocząć wędrówkę, gdyż na godziny popołudniowe zapowiadane były groźne burze, szczególnie w górach. Takich prognoz nie należy lekceważyć. Podróż z Wadowic do Rabki-Zdrój drogą krajową 28 trwa około godziny. Samochód zostawiliśmy na parkingu przed drewnianym kościołem w Rabce Zaryte. Stamtąd należy wrócić do drogi głównej. Nie było to trudne, gdyż obok świątyni biegnie niebieski szlak, który prowadzi na sam szczyt.Luboń Wielki i czająca się za nim groźna chmura |
Chmury nadal się zbierały i zapowiadało się, iż prognozy pogody znajdą swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Dobrze widoczna Babia Góra okryta została pierzyną potężnych cumulonimbusów. Dlatego też nie zatrzymywaliśmy się długo na szczycie i po wysłuchaniu krótkiego występu zespołu góralskiego, zaczęliśmy iść na dół, tym razem dla odmiany zielonym szlakiem. Po około godzinie szybkiego marszu ułatwianego nam przez grawitację, podziwiając wspaniałe widoki pojawiające się tu i ówdzie, dotarliśmy do drogi głównej. Okazało się, że gdzieś pod koniec zgubiliśmy szlak, ale w sumie wyszło nam to na dobre, bo mieliśmy dzięki temu bliżej do auta. Burza, przed którą uciekaliśmy, długo nas kokietowała, żeby koniec końców nie przyjść.
Kilkaset metrów chodnikiem wzdłuż drogi głównej i znaleźliśmy się ponownie przy szkole. Zarówno rano, jak i po południu mieliśmy przyjemność oglądać przejeżdżający zabytkowy pociąg. Uwiedzeni jego urokiem wstąpiliśmy do Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce, aby dowiedzieć się co nieco na temat kursów tego pociągu. Okazało się, że jeździ on w wakacyjne weekendy na trasie Chabówka - Mszana Dolna - Chabówka.
Postanowiliśmy, że jeszcze w te wakacje się nim przejedziemy i tak też zrobiliśmy zaledwie wczoraj. Wzięliśmy ze sobą jeszcze trójkę dzieci z naszych rodzin i pomknęliśmy około 80-letnim pociągiem z lokomotywą parową. Można było na własne oczy doświadczyć, o czym pisał Julian Tuwim w wierszu "Lokomotywa", który naturalnie sam nasuwał się na myśl. Drewniane wnętrze wagonu i takież ławki, tekturowe bilety, konduktor z dziurkaczem, wiatr we włosach... Po prostu polecamy każdemu, a szczególne wrażenie na pewno zrobi to na dzieciach.
Tyle na dzisiaj, a już wkrótce zapraszamy w Bieszczady!
Tyle na dzisiaj, a już wkrótce zapraszamy w Bieszczady!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz