Od dawna planowaliśmy zdobyć Klimczok (1117m n.p.m.) w Beskidzie Śląskim i udało nam się to 1 maja tego roku. We wrześniu 2012 byliśmy już w okolicy - na Skrzycznem (1257m n.p.m.), zaliczanym do Korony Gór Polski. Wzięliśmy ze sobą dwoje znajomych z liceum i pojechaliśmy w kierunku Bielska-Białej. Samochód chciał nam wyprawę nieco utrudnić swoimi fochami, ale w zasadzie problemy rozwiązały się same. Pierwotny plan zakładał, że wyjdziemy z Bielska i wrócimy do Szczyrku (lub odwrotnie), jednak po przestudiowaniu mapy i opinii Marysi na temat szlaku do Szczyrku (dużo asfaltu), zmieniliśmy zamiary.
Znaleźliśmy się w Bystrej Śląskiej (rodzinna miejscowość "Bystrzanki"). Przejechaliśmy obok szkoły im. Juliana Fałata, wjechaliśmy w ul. Fałata i kiedy minęliśmy Muzeum Fałata (!) zatrzymaliśmy się na parkingu. Czerwonym szlakiem wyruszyliśmy w kierunku szczytu, na który, według tabliczek, mieliśmy zawitać za dwie godziny. Ścieżka przez długi czas była dość stroma i dawała nam się we znaki.
|
Bystra Śląska |
Początkowo szliśmy przez las, który później się przerzedzał i wyłaniały się wspaniałe widoki. Co chwilę zatrzymywaliśmy się, aby odpocząć nasycając się beskidzkimi pejzażami.
|
Bielsko-Biała |
|
Skrzyczne |
Kiedy wyszliśmy na grzbiet, szło się już całkiem gładko i niedługo znaleźliśmy się pod Schroniskiem PTTK na Klimczoku (chociaż to wcale nie był szczyt). Droga zajęła nam około 2 godzin, więc zmieściliśmy się w czasie. Wielu turystów wpadło tego dnia na ten sam pomysł co my. Trudno się dziwić, bo to początek długiego majowego weekendu, a pogoda była piękna (choć chwilami robiło się chłodno). Znaleźliśmy jednak trochę miejsca na trawie, gdzie usiedliśmy, aby się nieco posilić. Leżąc patrzyliśmy w przesuwające się po błękitnym niebie obłoki, które chwilami zasłaniały nam słońce. Dobrze jest tak leżeć i wypoczywać z dala od codzienności, z dala od wszystkich "ważnych" spraw...
Nabrawszy nieco sił, ruszyliśmy dalej. Minęliśmy Siodło pod Klimczokiem (1042m n.p.m.) i wspinaliśmy się na bardzo stromo wyglądającą górę. Faktycznie była trochę męcząca, jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują, bo szybko znaleźliśmy się na szczycie. To był właśnie Klimczok. Zrobiliśmy trochę zdjęć, a Ania wyciągnęła mapę. Wspaniale jest zmieniać plany!
Nie poprzestaliśmy więc na jednym tylko szczycie i
postanowiliśmy iść również na Szyndzielnię (1028m n.p.m.). Podążając
żółtym
szlakiem wśród wielu innych ludzi (czerwony szlak był bardziej odludny), w
niecałe pół godziny byliśmy już na Szyndzielni. Tutaj również tłumy... Nie
zatrzymywaliśmy się jednak długo i pełni energii ruszyliśmy dalej żółtym
szlakiem. Tutaj nareszcie było znowu spokojnie. Zza drzew często wyłaniały się
widoki. Zeszliśmy na Przełęcz Kołowrót (770m n.p.m.) i tam zmieniliśmy znaki, za którymi
podążaliśmy.
Szlakiem zielonym szliśmy z powrotem do Bystrej. Grawitacja
ułatwiała naszym nogom wędrówkę. Po drodze minęliśmy uroczy leśny strumyk, a
niedługo później zaczął się asfalt i zabudowania Bystrej. Po lewej mieliśmy
Ośrodek Wczasowo-Szkoleniowy "Magnus". Trochę spaceru przez wieś i
w końcu zatoczyliśmy pętlę.
|
Schronisko PTTK na Szyndzielni |
Świetnie rozpoczął się ten długi weekend!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz