czwartek, 21 sierpnia 2014

Natchnieni Bieszczadem, czyli... skały Rabiej Skały

Następnego dnia po odwiedzeniu Łopienki, nadszedł czas na podziwianie bieszczadzkiej krainy z wysokości. Za cel wędrówki obraliśmy Rabią Skałę (1199m n.p.m.), pod którą znajduje się chyba jedyne w Bieszczadach urwisko. Najbardziej znane szczyty jak Tarnica, Połonina Wetlińska i Caryńska dawno już zwiedziliśmy. Teraz nastawiamy się na te mniej popularne i rzadziej uczęszczane, a równie piękne.

Rabia Skała

Z naszej bazy wypadowej w Cisnej udaliśmy się do oddalonej o 20 km Wetliny. Tam szukaliśmy szlaku zielonego, który zaprowadzi nas na Jawornik (1021m n.p.m.). Odnalazł się kilkanaście metrów za ośrodkiem rekolekcyjnym. Łatwo go dostrzec z drogi - stoją przy niej tabliczki informujące, ile czasu dzieli nas od pierwszego celu na szlaku naszej wyprawy. Samochód można zaparkować w tym samym miejscu, które nieco przypomina parking i jest bezpłatne.

zielony szlak w Wetlinie

Pierwsze 15 minut szliśmy wąską asfaltową drogą. Na tym odcinku napotkaliśmy ślady nie kursującej już do Wetliny kolejki bieszczadzkiej.

pozostałości po kolejce bieszczadzkiej

Dalej kawałeczek drogą gruntową i pierwszy przystanek - na załatwienie formalności: uiszczenie opłaty za wstęp do parku narodowego i potwierdzenie naszej obecności tutaj w książeczkach GOT. Po krótkiej, ale miłej pogawędce ze sprzedającymi bilety ruszyliśmy dalej.

budka Bieszczadzkiego Parku Narodowego

Już czekało na nas nieco strome podejście poprzecinane belkami, które pewnie dzielnie pilnują, aby ziemia w tych miejscach się nie obsuwała. Niektóre z nich pozwalały się obejść, inne kazały nam podnosić wysoko nogi, aby na nie wejść. Potrzebne były krótkie postoje na uzupełnienie płynów. Równolegle z nami szła większa grupka turystów, również tych najmłodszych, którzy mieli przywilej bujać się w nosidełkach, gdy ich rodzice stawiali kolejne kroki.

Zatrzymaliśmy się również w miejscu, gdzie postawionych było kilka krzyży. Możliwe, że zbierały się tutaj przez kilka lat, a przynosili je uczestnicy rekolekcji z wetlińskiego ośrodka. Lecz to tylko domniemania.

leśne krzyże

Szliśmy dalej i dotarliśmy na Jawornik. Czasowo przyszliśmy zgodnie z tabliczkami: 1h 15min. Jednak to dopiero początek. Wyjście tutaj uczciliśmy postojem i ruszyliśmy dalej żółtym szlakiem.

Jawornik w Bieszczadach

żólty szlak na Rabią Skałę - tabliczka

Wydawało się, że skoro w pionie dzieli nas 178m od Rabiej Skały, to teraz już będzie dziecinnie prosto. Nic bardziej mylnego. Ścieżka raz schodziła w dół, a raz wychodziła pod górę, a my musieliśmy się jej podporządkować. Od tej huśtawki, mimo drzew osłaniających nas przed słońcem, szybko robiło się ciepło, lecz na szczęście dysponowaliśmy dużym zapasem wody pitnej.

żólty szlak na Rabią Skałę

W pewnym miejscu spotkaliśmy ropuchę, która niespecjalnie przejmowała się naszą obecnością i chętnie pozowała do zdjęć.

ropucha w Bieszczadach

Jeszcze dość strome podejście i chwilowe wyście spod drzew. Wokół pełno paproci, więc może to Paportna? Posiada ona dwa szczyty, jednak na żadnym nie dostrzegliśmy tabliczki z nazwą. Jako wynagrodzenie za wspinanie się do góry otrzymaliśmy takie oto piękne widoki:

panorama z Paportnej

Minęło kilkanaście minut i znaleźliśmy się na szczycie Rabiej Skały, gdzie odpoczywała już grupa Słowaków. Dojście z Wetliny zajęło nam ok. 3h 30min. Krótka przerwa celem dostarczenia paliwa na jeszcze kawałek wędrówki i drogę powrotną. Chcieliśmy dotrzeć do punktu widokowego. Ale do tego punktu wiódł cały odcinek widokowy! Wśród wysokiej trawy: na lewo najsłynniejsze bieszczadzkie połoniny, a na prawo - Bieszczady słowackie i ukraińskie.

połonina na grzbiecie Rabiej Skały

połonina na grzbiecie Rabiej Skały

panorama z Rabiej Skały

Słowackie tabliczki na słowackiej Riabiej Skale (1167m n.p.m.), a od nich jeszcze kawałeczek ścieżką osłoniętą drzewami o zmyślnych kształtach pni.

słowackie tabliczki na Rabiej Skale

ciekawe kształty drzew na Rabiej Skale

leśna droga na Rabiej Skale

Dotarliśmy do tarasu widokowego, przy którym drewniana barierka nie dość, że chroniła nas przed upadkiem z urwiska, to jeszcze była dla nas oparciem. A tutaj raczyły nas bieszczadzkie pejzaże. Te, które nie jest tak łatwo poznać z bliska, gdyż nie sięga ich granica naszego kraju. Widoczność pozwalała na zaobserwowanie najwyższego szczytu Bieszczadów, którym jest Pikuj (1408m n.p.m.). Ponadto wiele innych szczytów ukraińskich i słowackich. O ich nazwach informowała nas niestrudzenie tablica z panoramą i podpisami, wisząca na barierce.

taras widokowy na Rabiej Skale

panorama z Rabiej Skały

Żadne zdjęcia nie oddadzą piękna tych widoków i naszego nad nimi zachwytu...

my na tarasie Rabiej Skały

panorama z Rabiej Skały
Gdzieś w oddali góruje Pikuj, którego na zdjęciu nie widać, ale na żywo można było go dostrzec
Wróciliśmy tą samą drogą, którą przybyliśmy tutaj. Pod koniec wyprawy nieco przyspieszyliśmy, gdyż w oddali słychać było pomruki burzy. Nad Połoniną Caryńską niebo było nieco zaciągnięte.


To jeszcze nie koniec opowieści z Bieszczadów!

Uvidíme sa!
Do zobaczenia!

1 komentarz:

  1. Kochane Bieszczady...
    Dzięki za Wasze relacje, podróże, świadectwo! :)
    Naprawdę piękna rzecz.

    OdpowiedzUsuń