Wycieczka opisana w tym wpisie będzie inna niż poprzednie. Tym razem przenosimy się w nadmorskie okolice. Marzyliśmy o takim wyjeździe, który nie będzie zwykłą wycieczką, ale też niezapomnianą przygodą. Jako, że jesteśmy z południa naszego pięknego kraju, obraliśmy za cel odległe Trójmiasto. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że dzień zwiedzania otoczony był dwiema nocami w pociągu, który stanowił naszą bazę noclegową. W wyprawie uczestniczył również młodszy brat Ani - Piotrek.
Był to 23 lipca A.D. 2013. Podróż właściwie zaczęła się w busie, którym dotarliśmy do Krakowa pod Galerię Krakowską, skąd jest rzut beretem na dworzec. Zakupiliśmy bilety i witaj przygodo! O 16.42 wyruszyliśmy pociągiem do Gdańska. Początkowo droga mijała na rozmowach, rozwiązywaniu krzyżówek, graniu w karty, jedzeniu, oglądaniu widoków za oknem itp.
Nadeszła noc. Próbowaliśmy zasnąć, jednak emocje nie pozwoliły nam zapaść w wystarczająco głęboki sen. Mijaliśmy kolejne wsie i miasta. Po 22. dotarliśmy do Warszawy. Nocą to miasto wygląda całkiem tajemniczo i ciekawie.
Po około 13 godzinach znaleźliśmy się na dworcu głównym w Gdańsku. Pogoda nie napawała nas optymizmem, bo było chłodniej niż się spodziewaliśmy. Ponieważ pora była wczesna, najpierw poszliśmy na mszę do pobliskiego kościoła. Zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy na poszukiwanie... morza! Może się wydawać, że to nietrudne zadanie, ale nam trochę czasu to zajęło. Jechaliśmy tramwajem, błądziliśmy w jakichś uliczkach i postanowiliśmy kupić plan miasta. Wtedy zjawił się sympatyczny pan, który zaproponował, że podwiezie nas w okolice Westerplatte, gdzie chcieliśmy się udać.
Przeprawiliśmy się promem przez Martwą Wisłę i znaleźliśmy się w okolicy Twierdzy Wisłoujście, wybudowanej tam już w XVw.
Stamtąd po kilkunastominutowym spacerze dotarliśmy do brzegu morza. W końcu się udało!
Ta falująca woda po horyzont, zapach jodu w powietrzu, mokry, miękki piasek pod stopami i my - dzieci gór, dla których to niecodzienny i urzekający widok. Zachwyca i przyciąga czymś innym niż nasze góry. Widzimy, jak każde miejsce ma swój własny, niepowtarzalny czar. Warto go odkrywać!
Nadszedł czas na odwiedzenie miejsca, gdzie zaczęła się II wojna światowa. Droga wiodła koło Cmentarzyka Poległych Obrońców Westerplatte, następnie zobaczyliśmy zrujnowane koszary, po czym podeszliśmy pod Pomnik Obrońców Wybrzeża. Ze wzniesienia rozlega się widok na miasto: latarnię morską, stadion Baltic Arena i wymowny napis "Nigdy więcej wojny".
Autobusem miejskim udaliśmy się do centrum miasta (jakże trudno było nie zasnąć!). Zwiedziliśmy zabytkowy Długi Targ z posągiem Neptuna i Stare Miasto. Weszliśmy do pięknej i ogromnej Bazyliki Mariackiej. Zatrzymaliśmy się tam na chwilę modlitwy.
Postanowiliśmy się także nieco "ukulturnić" i weszliśmy do przypadkowo napotkanej gdańskiej ASP, w której znajdowała się ogólnopolska wystawa najlepszych dyplomantów.
Nasze żołądki przypominały nam, aby zahaczyć także o jakąś jadłodajnię. Po spożyciu pysznej pizzy, wróciliśmy na dworzec. Jednak wyprawy naszej to nie koniec! Dzień miał jeszcze drugą, słoneczniejszą połowę. A co w niej się wydarzyło? O tym w następnym wpisie. Zapraszamy już niebawem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz