To, co dobre szybko się kończy. Ostatni weekend września był dla nas pożegnaniem wakacji akademickich. Nasze akumulatory podładowywaliśmy jeszcze wraz ze znajomymi w Beskidzie Wyspowym, a konkretniej na Ćwilinie (1072m n.p.m.) - drugim po Mogielicy najwyższym szczycie tego regionu. Piękna aura i krajobrazy dłuuugą chwilę trzymały nas na Polanie Michurowej.
Niedzielne przedpołudnie sprzyjało podróży samochodem. Niewielki ruch na drogach i przyświecające wrześniowe słońce sprawiały, że jazda była czystą przyjemnością, a na miejsce dojechaliśmy dość szybko.
W znanym nam już Jurkowie znaleźliśmy się nieco po godzinie 11., a więc w czasie trwania mszy świętej w tamtejszym kościółku, przez co mieliśmy problemy ze znalezieniem miejsca do zaparkowania. Wybór padł na pobocze. Nie chcieliśmy, aby nasz malutki samochód komukolwiek zawadzał. Stąd wzięły się usilne starania, żeby ustawić go jak najbliżej krawędzi.
Po tych zabiegach zaczęliśmy wędrówkę. Początkowo musieliśmy dojść do skrzyżowania z drogą na Chyszówki. Poszliśmy za drogą główną - w stronę Mszany Górnej, skąd przyjechaliśmy. Dosłownie kilkanaście metrów dalej skręciliśmy w pierwszą w prawo dróżkę, która prowadziła również do pobliskich domów. Kawałeczek asfaltu szybko przeszedł w nieco wilgotny grunt i błotko, które niestety zaprzyjaźniało się z naszymi butami.
Szliśmy wśród zielonych łąk i pól. Na nich krowy i owce posilały się trawą i zażywały świeżego górskiego powietrza. Raz na jakiś czas miały okazję spoglądać na wędrujących turystów i zastanawiać się, dokąd oni tak chodzą? Czy może tam dalej jest jeszcze zieleńsza i smaczniejsza trawa?
Nie. Tutaj chodzi o aktywne spędzenie wolnego czasu i podziwianie ze szczytu widoków, które przyprawione satysfakcją z pokonanej drogi są prawdziwą ucztą dla oka.
Wcześniej jednak musieliśmy wejść do lasu. Tutaj miejscami bywało trochę stromo, ale znane nam są znacznie trudniejsze miejsca np. na Lackowej. Szlak spotykał się czasem z innymi leśnymi drogami, ale dobre oznakowanie nie pozostawiało żadnych wątpliwości, którędy iść.
Nieraz pojawiało się w tym leśnym tunelu światełko. Okazywało się ono jednak pociągiem, który rozjeżdżał naszą nadzieję, że już znaleźliśmy się u celu.
Szczyt powitał nas rozległymi widokami od pasma Mogielicy, Radziejowej,
Magurę Spiską, Tatry, Gorce, Babią Górę, Luboń Wielki i inne, bliższe
szczyty Beskidu Wyspowego. Za możliwość podziwiania tych krajobrazów
winniśmy podziękować Wołochom, którzy przybyli tu w XVw. ze swoimi
stadami owiec i kóz. Przygotowali dla nich to miejsce metodą cyrhlenia,
czyli wypalania lasu. Zapoczątkowali w ten sposób wielowiekową tradycję
pasterską na tym terenie.
Trasa:
Jurków - Ćwilin 1h 45' (↓ 1h 15')
Jurków - Ćwilin 1h 45' (↓ 1h 15')
Po tych zabiegach zaczęliśmy wędrówkę. Początkowo musieliśmy dojść do skrzyżowania z drogą na Chyszówki. Poszliśmy za drogą główną - w stronę Mszany Górnej, skąd przyjechaliśmy. Dosłownie kilkanaście metrów dalej skręciliśmy w pierwszą w prawo dróżkę, która prowadziła również do pobliskich domów. Kawałeczek asfaltu szybko przeszedł w nieco wilgotny grunt i błotko, które niestety zaprzyjaźniało się z naszymi butami.
Szliśmy wśród zielonych łąk i pól. Na nich krowy i owce posilały się trawą i zażywały świeżego górskiego powietrza. Raz na jakiś czas miały okazję spoglądać na wędrujących turystów i zastanawiać się, dokąd oni tak chodzą? Czy może tam dalej jest jeszcze zieleńsza i smaczniejsza trawa?
Nie. Tutaj chodzi o aktywne spędzenie wolnego czasu i podziwianie ze szczytu widoków, które przyprawione satysfakcją z pokonanej drogi są prawdziwą ucztą dla oka.
Cel naszej wędrówki i droga do niego |
Nieraz pojawiało się w tym leśnym tunelu światełko. Okazywało się ono jednak pociągiem, który rozjeżdżał naszą nadzieję, że już znaleźliśmy się u celu.
fot. Ania Sarnecka |
fot. Ania Sarnecka |
fot. Ania Sarnecka |
fot. Ania Sarnecka |
Godzina na szczycie minęła bardzo szybko w tej atmosferze wypoczynkowo-piknikowej. Zanim jednak udaliśmy się w drogę powrotną, musieliśmy wykorzystać obecność Pani Fotograf i urządzić sobie krótką sesję.
fot. Ania Sarnecka |
Za sprawą koloru szlaku i nieba, niebieski był tego dnia bardzo modny |
Łopień |
Mogielica cały czas spoglądała na nas z oddali |
Alternatywne trasy:
Przełęcz Gruszowiec - Ćwilin 1h 10' (↓ 50')
Mszana Dolna - Ćwilin 3h 15' (↓ 2h 25') [przez Czarny Dział (673m n.p.m.)]
Przydatną w planowaniu wycieczki mapę Beskidu Wyspowego można znaleźć tutaj.
Dobrze mieć w ekipie kogoś, kto na fotografiach potrafi uwiecznić coś więcej niż tylko to, co widać na pierwszy rzut oka, lecz również atmosferę, uczucia i "to coś". Specjalne podziękowania ślemy więc Ani Sarneckiej.
Do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz