Tym razem nie napiszemy o połoninach, szczytach, czy rozległych widokach. Chcemy się skupić na tym, co w Bieszczadach jest mniej znane, może nie tak spektakularne, ale leniwa niedziela sprzyja upajaniu się subtelnym urokiem tych miejsc. O czym mowa? Na przykład o Dolinie Rabskiego Potoku niedaleko Baligrodu, o Cisnej, czyli miejscu, w którym zawsze obowiązkowo gościmy, czy o Przełęczy nad Roztokami...
| Księga wpisów w Kapliczce Synarewo w Rabem koło Baligrodu |
Niedzielę zaczęliśmy Mszą świętą w Ustrzykach Górnych, skąd udaliśmy się w kierunku Cisnej. Po drodze, w okolicach Berehów Górnych, napotkaliśmy ciekawe towarzystwo.
| Mimo braku przejścia dla pieszych, na obwodnicy bieszczadzkiej krowy mają pierwszeństwo |
Śniadanie nad Roztokami
Trzeba było zjeść jakieś śniadanie, a skoro jesteśmy w takim niezwykłym miejscu jak Bieszczady, posiłek ten również postanowiliśmy zjeść w nietypowych okolicznościach. W tym celu pojechaliśmy na Przełęcz nad Roztokami Górnymi oddaloną od Cisnej o 10 km. Ku naszemu zdziwieniu, nie napotkaliśmy nigdzie znaku zakazu ruchu i wąską drogą dojechaliśmy do samiuśkiej przełęczy. Tam, przy granicy ze Słowacją, z widokiem na Národný Park Poloniny zjedliśmy niedzielne, przemiłe śniadanie. Niby nic takiego, ale napawa radością!| Widoki na słowackie Bieszczady z Przełęczy nad Roztokami |
| Dekalog miłośników przyrody |
| Podczas śniadania towarzyszyło nam wiele motyli, niektóre z nich wlatywały do samochodu, jakby chciały na gapę pojechać gdzieś z nami |
Rabe - kopalnia wody mineralnej
Później udajemy się nieco na północ, w kierunku Baligrodu. W miejscowości Bystre skręcamy na Rabe. Warto wiedzieć, że wieś nie istnieje, ale są po niej pamiątki. W dolinie znajduje się parking oraz wiata. Z tabliczki przy drodze dowiadujemy się, że niedaleko jest kapliczka Synarewo z cudownym źródełkiem. Dlaczego byśmy mieli z niej rezygnować? Przechodzimy przez mostek i już po kilku minutach drogi docieramy na miejsce.Jest to kapliczka, do której można wejść, w ciszy (prawdziwej ciszy!) pomodlić się, czy wpisać do wystawionej tam księgi pamiątkowej. Spod tego niewielkiego budynku wypływa woda. Jest to cudowne źródełko, z którym wiąże się miejscowa legenda. Kapliczkę w tym miejscu postawiono na pamiątkę ukazania się Matki Bożej pewnemu mieszkańcowi dawnej wsi Rabe.
Kolejnym miejscem, o którym wcześniej nie mieliśmy pojęcia jest rezerwat "Gołoborze". On również położony jest blisko drogi, więc szybko do niego dotarliśmy. Owo rumowisko skalne przywiodło nam na myśl dobrze znaną Babią Górę.
| Potok Riaby w Rabem. Nazwa pochodzi od ukr. "riabyj" - pstry, podobnie jak Riaba Skała. |
Naprzeciwko rezerwatu znajduje się wejście do dawnej sztolni, które też pewnie kryje wiele tajemnic. Wcześniej żyliśmy w nieświadomości, że takie skarby kryją się w bieszczadzkich lasach. Pewnie jeszcze wiele jest takich i będziemy mogli je z radością odkrywać przez wiele lat.
| Stara sztolnia. Znajduje się przy niej tablica informacyjna obszernie opisująca tutejsze minerały. |
Rabe jest dobrym punktem startowym dla wielu bieszczadzkich wycieczek. Spójrzcie na tabliczki:
Na obiad pojechaliśmy do bardzo spokojnego miasteczka - Leska. Po posiłku postanowiliśmy trochę pozwiedzać. W przewodniku wyczytaliśmy, że znajduje się tu gdzieś niewielkie wzniesienie, będące dobrym punktem widokowym. Po kilkunastominutowych poszukiwaniach w kolejnych uliczkach - zrezygnowaliśmy, upał był nieznośny...
Cisna naszym drugim domem...
Nadszedł czas na Cisną, gdzie spędziliśmy ostatnią w te wakacje noc w Bieszczadach. Miejscowość ta to dla nas pole namiotowe z niepowtarzalną atmosferą. Ludzie chętnie tam wracają, wspólnie się śpiewa pod wiatą przy ognisku, zawiązują się przyjaźnie, a wieczorem idzie się myć zęby pod niesamowicie rozgwieżdżonym niebem...Cisna ma w sobie jakiś magnes, a kiedy się do niej wjeżdża, to czuje się swojsko, jak u siebie w domu... Ach, rozmarzyliśmy się! Następnego dnia czekał nas powrót do domu. Nie mógł być to jednak zwyczajny powrót, czyli jazda z punktu A do punktu B. A co się działo, co oczy nasze oglądały i po czym nogi nasze stąpały? W drodze na jaką górę spotkaliśmy takiego grzyba?
Dowiecie się w następnym wpisie.
Do zobaczenia! :)
Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń