niedziela, 6 września 2015

Bieszczadzkie drobiazgi, czyli słów kilka o Dolinie Rabskiego Potoku i o Cisnej

Tym razem nie napiszemy o połoninach, szczytach, czy rozległych widokach. Chcemy się skupić na tym, co w Bieszczadach jest mniej znane, może nie tak spektakularne, ale leniwa niedziela sprzyja upajaniu się subtelnym urokiem tych miejsc. O czym mowa? Na przykład o Dolinie Rabskiego Potoku niedaleko Baligrodu, o Cisnej, czyli miejscu, w którym zawsze obowiązkowo gościmy, czy o Przełęczy nad Roztokami...

Księga wpisów w Kapliczce Synarewo w Rabem koło Baligrodu
Księga wpisów w Kapliczce Synarewo w Rabem koło Baligrodu
Niedzielę zaczęliśmy Mszą świętą w Ustrzykach Górnych, skąd udaliśmy się w kierunku Cisnej. Po drodze, w okolicach Berehów Górnych, napotkaliśmy ciekawe towarzystwo.

Krowy przechodzące przez jezdnię w Bieszczadach
Mimo braku przejścia dla pieszych, na obwodnicy bieszczadzkiej krowy mają pierwszeństwo

Śniadanie nad Roztokami

Trzeba było zjeść jakieś śniadanie, a skoro jesteśmy w takim niezwykłym miejscu jak Bieszczady, posiłek ten również postanowiliśmy zjeść w nietypowych okolicznościach. W tym celu pojechaliśmy na Przełęcz nad Roztokami Górnymi oddaloną od Cisnej o 10 km. Ku naszemu zdziwieniu, nie napotkaliśmy nigdzie znaku zakazu ruchu i wąską drogą dojechaliśmy do samiuśkiej przełęczy. Tam, przy granicy ze Słowacją, z widokiem na Národný Park Poloniny zjedliśmy niedzielne, przemiłe śniadanie. Niby nic takiego, ale napawa radością! 

Przełęcz nad Roztokami

Widoki na słowackie Bieszczady z Przełęczy nad Roztokami
Widoki na słowackie Bieszczady z Przełęczy nad Roztokami
Dekalog miłośników przyrody na Przełęczy nad Roztokami
Dekalog miłośników przyrody
Motyl na samochodzie - Przełęcz nad Roztokami
Podczas śniadania towarzyszyło nam wiele motyli, niektóre z nich wlatywały do samochodu, jakby chciały na gapę pojechać gdzieś z nami

Rabe - kopalnia wody mineralnej

Później udajemy się nieco na północ, w kierunku Baligrodu. W miejscowości Bystre skręcamy na Rabe. Warto wiedzieć, że wieś nie istnieje, ale są po niej pamiątki. W dolinie znajduje się parking oraz wiata. Z tabliczki przy drodze dowiadujemy się, że niedaleko jest kapliczka Synarewo z cudownym źródełkiem. Dlaczego byśmy mieli z niej rezygnować? Przechodzimy przez mostek i już po kilku minutach drogi docieramy na miejsce.

Drogowskaz do kapliczki Synarewo

Mostek po drodze do kapliczki Synarewo

Jest to kapliczka, do której można wejść, w ciszy (prawdziwej ciszy!) pomodlić się, czy wpisać do wystawionej tam księgi pamiątkowej. Spod tego niewielkiego budynku wypływa woda. Jest to cudowne źródełko, z którym wiąże się miejscowa legenda. Kapliczkę w tym miejscu postawiono na pamiątkę ukazania się Matki Bożej pewnemu mieszkańcowi dawnej wsi Rabe.

Kapliczka Synarewo i cudowne źródełko

Figurka Matki Bożej w kapliczce Synarewo

Święte obrazy w kapliczce Synarewo

Kolejnym miejscem, o którym wcześniej nie mieliśmy pojęcia jest rezerwat "Gołoborze". On również położony jest blisko drogi, więc szybko do niego dotarliśmy. Owo rumowisko skalne przywiodło nam na myśl dobrze znaną Babią Górę.

Potok Riaby w Rabem
Potok Riaby w Rabem. Nazwa pochodzi od ukr. "riabyj" - pstry, podobnie jak Riaba Skała.
Ścieżka przyrodnicza w rezerwacie Gołoborze

Skały w bieszczadzkim rezerwacie Gołoborze

Naprzeciwko rezerwatu znajduje się wejście do dawnej sztolni, które też pewnie kryje wiele tajemnic. Wcześniej żyliśmy w nieświadomości, że takie skarby kryją się w bieszczadzkich lasach. Pewnie jeszcze wiele jest takich i będziemy mogli je z radością odkrywać przez wiele lat.

Stara sztolnia w rezerwacie Gołoborze
Stara sztolnia. Znajduje się przy niej tablica informacyjna obszernie opisująca tutejsze minerały.
Następnym przystankiem na drodze przez Rabe jest ujęcie wody mineralnej. W sezonie znajduje się tam pompa, dzięki której łatwo można posmakować tego trunku. Trochę śmierdzi i trochę słono smakuje, więc pewnie jest zdrowy, a według informacji znajdującej się na tabliczce, dobrze nawadnia (a wtedy było baaaardzo upalnie, zresztą jak przez całe lato).

Pompa wody mineralnej w Rabem

Rabe jest dobrym punktem startowym dla wielu bieszczadzkich wycieczek. Spójrzcie na tabliczki:


Na obiad pojechaliśmy do bardzo spokojnego miasteczka - Leska. Po posiłku postanowiliśmy trochę pozwiedzać. W przewodniku wyczytaliśmy, że znajduje się tu gdzieś niewielkie wzniesienie, będące dobrym punktem widokowym. Po kilkunastominutowych poszukiwaniach w kolejnych uliczkach - zrezygnowaliśmy, upał był nieznośny...

Romantyczny obiad

Cisna naszym drugim domem...

Nadszedł czas na Cisną, gdzie spędziliśmy ostatnią w te wakacje noc w Bieszczadach. Miejscowość ta to dla nas pole namiotowe z niepowtarzalną atmosferą. Ludzie chętnie tam wracają, wspólnie się śpiewa pod wiatą przy ognisku, zawiązują się przyjaźnie, a wieczorem idzie się myć zęby pod niesamowicie rozgwieżdżonym niebem...

Nasz nocleg - przyczepa kempingowa na polu namiotowym w Cisnej

Wiata na polu namiotowym w Cisnej

Widok na pole namiotowe w Cisnej zza okienka przyczepy kempingowej

Wnętrze przyczepy kempingowej

Cisna ma w sobie jakiś magnes, a kiedy się do niej wjeżdża, to czuje się swojsko, jak u siebie w domu... Ach, rozmarzyliśmy się! Następnego dnia czekał nas powrót do domu. Nie mógł być to jednak zwyczajny powrót, czyli jazda z punktu A do punktu B. A co się działo, co oczy nasze oglądały i po czym nogi nasze stąpały? W drodze na jaką górę spotkaliśmy takiego grzyba?


Dowiecie się w następnym wpisie.

Do zobaczenia! :)

1 komentarz: