Najbardziej tajemniczy, najmniej odkryty. Cichy i spokojny. Nie wywyższa się wśród innych. Przyciąga swoim urokiem. Chyba nietrudno się domyślić, jaki Beskid odkrywamy! Chociaż za oknem szaruga, a na szczytach widocznych z naszych okien widać śnieg, to my postanowiliśmy dać Wam trochę sierpniowego ciepła! Po szaleństwach niezapomnianych Światowych Dni Młodzieży, udaliśmy się w Beskid Niski, aby trochę odpocząć. Okazuje się, że to chyba najlepsze miejsce, jakie mogliśmy w tym celu wybrać.
![]() |
Okolice Ciechani |
Udajemy się na Gorlice, gdzie skręcamy w kierunku Dukli. Jedziemy dobrze nam znaną drogą, którą wybieramy na wyjazdy w Bieszczady. Tym razem jednak to nie Bieszczady są naszym celem, a ich bliski sąsiad - Beskid Niski.
W Nowym Żmigrodzie dalej jedziemy na południe. Za kilkanaście kilometrów śmigamy obok tablicy z napisem Krempna. Tę niewielką podkarpacką wieś odwiedziliśmy na chwilę rok temu. Wtedy zamarzyło nam się, aby pojechać na jeden z wielu w tych stronach końców świata - do Ożennej. Dzisiaj to marzenie się spełnia.
Dojeżdżamy do Ożennej, mijamy kilka zabudowań i... przed nami tylko droga, zieleń traw, drzewa... To chyba nie tutaj ma się zacząć nasz szlak. Zawracamy, jeszcze raz przejeżdżamy przez wieś, budząc zainteresowanie garstki osób siedzących pod parasolami przy tutejszym sklepiku.
Od centrum wsi jedziemy wysłużoną drogą. Jest w nas trochę niepewności. Co jeśli na dalszym odcinku droga będzie w fatalnym stanie? A na dodatek nie będzie sposobności zawrócić? No cóż, na tym polega przygoda :)
Po przejechaniu niecałych dwóch kilometrów od centrum wsi napotykamy niewielką polankę otoczoną lasem, a na jej skraju wiatę i biało-zielony szlaban. Zostawiamy samochód i... wędrówkę czas zacząć!
Prowadzi nas zielony szlak. Po kilkunastu krokach żegnamy polankę i wchodzimy w las, który długo nam towarzyszy. Bardzo tu cicho i spokojnie. Ścieżka wiedzie łagodnie pod górę. Poza tym, że wyobraźnia dorabia czasem oddech niedźwiedzia na plecach, to można się tu świetnie relaksować.
Mija godzina z paroma minutami. Las się otwiera, a przed nami zaczyna roztaczać się łąka. W oddali widać ławki, tablice... Tak, jesteśmy na miejscu!
Na szczycie znajdują się solidne ławki, tablice z opisaną panoramą, a nawet pieczątka GOT przykuta łańcuchem i schowana w skrzyneczce. Trzeba przyznać, że Magurski Park Narodowy bardzo się stara o jakość turystyki w tym miejscu.
Ze szczytu podziwiamy panoramę na cztery kierunki świata:
Patrząc w kierunku północnym dostrzegamy Bucznik, Pagórek, Chełm, Przełęcz Hałbowską oraz w tle Pogórze Strzyżowskie.
Kierunek wschodni zarezerwowany jest dla łąk nad wsią Żydowskie.
Patrząc w kierunku zachodnim można nieraz dostrzec odległe o 100 km w linii prostej Tatry. Dzisiaj widoczność nie jest dla nas na tyle łaskawa. Dostrzegamy natomiast najwyższy szczyt Beskidu Niskiego - Busov (1002 m), a także Jaworzynkę Konieczańską ze swoim charakterystycznym długim grzbietem.
Na południu, skąd przyszliśmy, ledwo ponad drzewa wyrasta Czeremcha - szczyt odległy o ok. 2 km od centrum Ożennej. Na tym wzgórzu znajdują się cmentarze wojenne nr 1 i 2, gdzie spoczywają żołnierze rosyjscy polegli w 1914 roku.
Na wrzosach, których tutaj nie brakuje, dzielnie pracują pszczoły umorusane kwiatowym pyłkiem.
Schodzimy w dół. Po drodze straszy nas kilka kropel deszczu...
Po zejściu do samochodu postanawiamy udać się jeszcze na spacer dalej drogą, którą tu przyjechaliśmy. Drogę uprzyjemniają drzewa, łąki i wzgórza... Mija nas kilku rowerzystów dzielnie pedałujących pod górkę.
Po zejściu do samochodu postanawiamy udać się jeszcze na spacer dalej drogą, którą tu przyjechaliśmy. Drogę uprzyjemniają drzewa, łąki i wzgórza... Mija nas kilku rowerzystów dzielnie pedałujących pod górkę.
Oto stajemy przed łagodnie opadającą doliną, w której niegdyś istniała wieś Ciechania. Nazwa ta pochodzi z łemkowskiego Tychania oznaczającego ciche miejsce. Trzeba przyznać, że nazwa ta odzwierciedla milczenie tego miejsca, w którym jeszcze ponad 70 lat temu słychać było zapewne śmiech dzieci, odgłosy codziennej pracy mieszkańców, modlitwy, wyznania miłości, płacz... Dziś nie można tam wejść, nie ma szlaku, ale oglądamy Ciechanię z góry.
Czytamy historię wsi umieszczoną na tablicy. Zwykła, prosta, ale tragiczna... II wojna światowa tak doszczętnie zniszczyła wieś, że jej mieszkańcy dobrowolnie wyjechali do Ukraińskiej SRR nie mając innej perspektywy na przyszłość. Od tego czasu nikt tam już nie mieszka. Przez pewien czas tereny użytkowane były przez PGR w Ożennej, a później "Iglopol". Od lat 90-tych wieje tu pustką, a jedyny stojący tam budynek to terenowa stacja naukowa MPN. Czemu chodzimy w takie miejsca? Mają coś w sobie, że nas przyciągają by przyjrzeć się ich pięknu, lecz również by skłonić nas do refleksji. Chodzi o to, byśmy pamiętali o tych ludziach i o ich historii, choćby inni przechodzili nad tym obojętnie.
Wracamy do Ożennej. Tutaj także spotykamy się z historią...
"Cmentarz wojenny nr 3 w Ożennej. Zaprojektowany przez Dusana Jurkovica położony jest pomiędzy terenem cerkiewnym i cmentarzem wyznaniowym. Pochowano tu żołnierzy, którzy polegli, zmarli i zamarzli w najbliższej okolicy podczas walk w zimie 1914/15 r. o przełęcze karpackie oraz prób prób kontrofensywy austriacko-węgierskiej w celu uwolnienia oblężonej przez Rosjan Twierdzy Przemyśl. Są tu żołnierze zmarli w miejscowym lazarecie." - informuje tablica przy cmentarzu.
Zapewne jeszcze nie raz tam wrócimy. Do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz